Właśnie zasypiałem, gdy usłyszałem głos Williama. Wstałem więc i poszedłem sprawdzić do się dzieje. Gdy otworzyłem drzwi na moje ręce od razu wskoczył Puchaty, wiedziałem, że się pojawi. Chłopak siedział na łóżku z wyczekiwaniem, jakby miał do przekazania jakąś ważną informację.
- Tak, Willusiu? - spytałem i zacząłem głaskać czarnego kociaka po głowie - Słucham?
- Phatuś! Mam coś bardzo ważnego do powiedzenia! - zaczął machać rękami - Chodzi o te, no.. wiesz.
- Pająki? - uniosłem brew,a on energicznie potrząsnął głową - No to co z nimi nie tak?
- Bo chodzi o to, że... - nagle jego mina zrzedła - ..że...że... no że.. - uderzył się kilka razy w czoło - Nie, nie mogłem zapomnieć. Czekaj! - krzyknął w moją stronę, jakbym właśnie chciał się zmyć - Mam to na końcu języka! Cholerna pamięć! - uderzył głową w poręcz, a ja podszedłem do niego z obawy, że zrobi sobie krzywdę - No chciałem coś powiedzieć!
- Ciągle mówisz, ale nie widzę powiązania z pająkami.. - westchnąłem - Coś ci jest?
<William>>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz