- Ale nic mi nie będzie!- zmarszczyłem nos robiąc grymaśną minę. Nie będę się mógł do niego przytulać jeśli go nie będzie ze mną w łóżeczku~...
- Jeszcze się przeziębisz, dopiero się myłeś.
- Ale tu jest ciepło!
- Will, nie spieraj się ze mną, błagam cię.- westchnął i pogłaskał mnie po głowie.
- A wypchaj się.- fuknąłem i poszedłem do sypialni.
Trzasnąłem za sobą drzwiami i delikatnie położyłem się do łóżka. Opatuliłem się kołdrą i przekręciłem w stronę ściany. Dopiero teraz poczułem jaki jestem zmęczony, od razu mi się zamknęły oczy.
Jednak poczułem coś dziwnego, zaczęło wdrapywać się na łóżko i podążać w moją stronę. Od razu się zerwałem i spojrzałem co to i przeżyłem niemałe zdziwienie. To był Puchaty, mój kot którego zaadoptowaliśmy, w pyszczku miał pająka który był wielkości piłki do tenisa.
- Skąd to masz kocie?- pogłaskałem go i wyjąłem mu z pyszczka małego stworka, już nie żył.
Puchaty widocznie mnie zrozumiał bo zeskoczył i wlazł pod łóżko.
Szlag... Oby to nie było to o czym ja myślę...
- Phan!- krzyknąłem.- Chodź tu!
[Phantom?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz