Wstałam od stołu i uciekłam na polankę na której ćwiczylismy.
Usiadłam na jednej z gałęzi pięknego dębu i rozplakalam sie.
Zawsze robiłam to inaczej niż wszyscy. Od dzieciństwa nikt nie rozumiał moich emocji.
Nikt nie pomagał mi w chwilach prawdziwego smutku, a Grabarze traktowali to jak interesujące przedstawienie.
Odkąd miałam trzy lata, nigdy nikt nie przyłapał mnie na płaczu.
Teraz, tak jak przez wiele wcześniejszych lat, nie wydawałam żadnych dźwięków.
Trzęsłam się, a łzy spływały mi po policzkach.
Zastanawiałam się dlaczego to wszystko zdarzyło się właśnie mi.
Przygryzłam wargę.
-Witaj, szmato. - odezwał się głos z tyłu.
Przetarłam szybko oczy bluzą i odwróciłam się, prawie spadając z drzewa.
-Czego tu szukasz? - warknęłam, najbardziej złośliwym głosem na jaki było mnie wtedy stać.
Luiza przewróciła oczami.
-Mam cię czegoś nauczyć, śmieciu. Ale wątpię ,by to się udało.
Prychnęłam.
Dziewczyna zrobiła minę zniecierpliwionej dziewczynki i mruknęła coś pod nosem.
Po chwili całe drzewo stało w płomieniach.
A na nim ja.
W pierwszym odruchu zeskoczyłam na ziemię, przez największe płomienie
Syknęłam z bólu i zerwałam z siebie płonącą sukienkę.
Dziewczyna roześmiała się złośliwie.
Wyrzarpnęłam z pochwy ciężki nóż i skoczyłam na nią.
Przez chwilę szarpałyśmy się.
Później uderzyła we mnie nienaturalna fala bólu.
Z tyłu usłyszałam jakiś krzyk.
Napastniczka wstała, zostawiając mnie wijącą sie z bólu.
Wstałam siłą woli i oknem wskoczyłam do swojego obecnego pokoju.
Zatrzasnęłam żaluzje i zarzuciłam na siebie prześcieradło.
Nie miałam nawet siły obmyć licznych oparzeń.
Po prostu płakałam z okropnego bólu... i z upokorzenia.
<cd. Amadeusz
Sorry, że ostatnio tak długo czekałaś >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz