Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

30 września 2014

Od Phantom' a .c.d. Williama

- A jak chcesz to zrobić?  -spytałem - Chyba nie tym łomem?
- A czemu nie? - zaczął niebezpiecznie nim wymachiwać - Będę miszczem! Na razie twoja siostra przoduje w liczbie zabitych śmierdzieli, ale ja to naprawię. Do ataku! - krzyknął i wyglądał jakby przyszedł mu idiotyczny pomysł wskoczenia do wody i uderzania w kokony.
- Żadnego ataku. - wyrwałem mu łom - Tu potrzeba planu, a nie chorych Williamów. - fuknął i strzelił focha - Nie dlatego, że nie wierzę w twoje umiejętności, ale dlatego, że mógłbyś zamarznąć w tej wodzie.
- A jakbym puścił prąd w wodę? - zaciekawił się - One są trochę zanurzone, więc może one by umarły..
-..razem ze wszystkimi organizmami wodnymi z jeziora? - uniosłem brew - Nie. - wyszedłem z pokoju i zapaliłem światło, tak że wszyscy się obudzili i spojrzeli na mnie sennie, wyłączając kilka osób, których światło kompletnie nie obchodziło - Wynikła dziwna sytuacja.. - uśmiechnąłem się - Ma ktoś pomysł na wybicie nienarodzonych pająków?

<Ktoś?>

17 września 2014

Oj, wy, wy..

Ciężko wam idzie z tym pisaniem opo, tylko Lileith i Beatrice potrafiły coś napisać. No cóż, najwyżej zrobimy drobne czystki, czyż nie? c:

No i przy okazji, macie jakieś pomysły na rozwinięcie bloga?

6 września 2014

Od Williama c.d Phantom'a

- No nie gadaj że ty chcesz podłogę rozwalić.- spojrzał na mnie zaskoczony.
- No musimy się dowiedzieć! Przecież jesteśmy w moim domu, jak się nie będzie dało odbudować to zamieszkamy u ciebie i tyle.- wzruszyłem ramionami i zszedłem z łóżka.
- A jak obudzimy reszte watahy?
- To będą obudzeni.- fuknąłem i podszedłem do szafy by poszukać czegoś dobrego do wyrwania desek.- Jak chcesz to sobie idź, sam sobie poradzę.- mruknąłem i z triumfem na twarzy wyjąłem z szafy łom. Nie był duży ale się nadawał.
- Pomogę ci bo zrobisz sobie coś gorszego z ręką.- westchnął i odsunął trochę łóżko. Zaraz potem wziął ode mnie łom i zaczął zdzierać podłogę. Wystarczyło pięć desek by zrobić pokaźną dziurę.
- Widzisz... Nic tam nie ma, sama woda.- mruknął patrząc na tafle wody na której unosiły się kawałki lodu.
Przykucnąłem i zajrzałem tam głębiej, to co zobaczyłem wywołało u mnie spore dreszcze.
- Phan... One tu są...- odsunąłem się od krawędzi by nie spaść do lodowatej wody.- Trzeba je zrzucić na dół by się utopiły~.

[Phantom?]

6 września 2014

Od Phantom'a c.d. Williama

- To znaczy? Kot złapał pajączka i mam mu udzielić pochwały, tak? - ukucnąłem przy kocurze i zacząłem go głaskać - Grzeczny, grzeczny..
- Debilu! - dostałem poduszką po głowie - To już drugi tej wielkości, nie sądzisz, że one na ogół jednak nie dorastają do takich rozmiarów!? - spojrzałem na robala; faktycznie był dość spory. - Nie sądzisz, że to małe tych wstrętnych.. no wiesz..?
- Ale skąd on by się tu wziął? - spytałem zdziwiony.
- Tunele? - podsunął Will - One może kopią tunele i składają jaja pod naszym domem?!
- Willusiu.. - postukałem go w czoło - ..wiesz, że my mieszkamy na wodzie, prawda..? - nagle go jakoś olśniło - Nie sądzę, by umiały pływać. Ale możliwe, że z tego zabitego pająka w naszym salonie wypłynęły też jaja czy coś.. - spojrzał na mnie zdziwiony -..no bo gdyby założyć, że jednak to nie tylko królowa składa jaja, tylko jest na przykład jeden samiec, który zapładnia wszystkie pajęczynce.. albo one są wymieszane.. albo coś w tym stylu.. no i jak się je rozetnie to te jaja osadzają się na zwłokach rodziciela i potem wykluwają..? - Will uniósł brew i jakiś czas patrzyliśmy na siebie w milczeniu, a potem jednocześnie przeszedł nas dreszcz i zachciało nam się wymiotować.
- Nie, to chyba tak jednak nie jest.. - chłopak zamyślił się -..jak się w ogóle rozmnażają zwykłe pająki? One jakoś tak.. tak no ten tego, czy jakoś inaczej..? No wiesz o co mi chodzi.. - popatrzył na mnie z wyczekiwaniem.
- No właśnie mnie też to zastanawia: czy jaja zapłodnione są w środku samicy, czy robi się to po złożeniu przez nią jaj.. - nagle zacząłem żałować, że się tym nie interesowałem - ..cholera wie.
- Po prostu dawaj łom i jak się okaże, że tam leżą jaja to będziemy wiedzieli!

<William?>

6 września 2014

Od Williama c.d Phantom'a

- Co? Nic mi nie jest!- potrząsnąłem głową.
Dlaczego akurat teraz musiała mi się pamięć zresetować?! Przecież to coś ważnego!
Złapałem się za głowę i zacząłem się kręcić  na łóżku, no ja chyba zaraz oszaleje!
- Zapomniałem.- poddałem się w końcu i opadłem na łóżko.- Ale to naprawdę było coś ważnego!
- Nie wątpię w to, a teraz idź już spać, jesteś przemęczony, rano ci się pewnie przypomni.- uśmiechnął się szeroko i przykrył mnie kołdrą.
Kotu nagle zwęziły się oczy i wyskoczył z ramion Phantom'a na podłogę. Zaczął coś pezydeptywać i ganiać. To coś miało uciec pod szafę gdy kocur złapał to w zęby i dumnie, z podniesioną głową i czymś czarnym wystającym z pyszczka przeszedł się po pokoju.
- Co on tam ma?- spytałem.
- Pewnie mysz...- chłopak ziewnął.
- To nie mysz...- nagle jakby mnie olśniło..- To co innego...
Puchaty stanął przed łóżkiem i położył na podłodze swoją zdobycz, dosyć sporego pająka.
- No... To o tym chciałem ci powiedzieć~!- uśmiechnąłem się szeroko.

[Phantom?]

6 września 2014

Od Phantom'a c.d. Williama

Właśnie zasypiałem, gdy usłyszałem głos Williama. Wstałem więc i poszedłem sprawdzić do się dzieje. Gdy otworzyłem drzwi na moje ręce od razu wskoczył Puchaty, wiedziałem, że się pojawi. Chłopak siedział na łóżku z wyczekiwaniem, jakby miał do przekazania jakąś ważną informację.
- Tak, Willusiu? - spytałem i zacząłem głaskać czarnego kociaka po głowie - Słucham?
- Phatuś! Mam coś bardzo ważnego do powiedzenia! - zaczął machać rękami - Chodzi o te, no.. wiesz.
- Pająki? - uniosłem brew,a on energicznie potrząsnął głową - No to co z nimi nie tak?
- Bo chodzi o to, że... - nagle jego mina zrzedła - ..że...że... no że.. - uderzył się kilka razy w czoło - Nie, nie mogłem zapomnieć. Czekaj! - krzyknął w moją stronę, jakbym właśnie chciał się zmyć - Mam to na końcu języka! Cholerna pamięć! - uderzył głową w poręcz, a ja podszedłem do niego z obawy, że zrobi sobie krzywdę - No chciałem coś powiedzieć!
- Ciągle mówisz, ale nie widzę powiązania z pająkami.. - westchnąłem - Coś ci jest?

<William>>

5 września 2014

Od Williama c.d Phantom'a

- Ale nic mi nie będzie!- zmarszczyłem nos robiąc grymaśną minę. Nie będę się mógł do niego przytulać jeśli go nie będzie ze mną w łóżeczku~...
- Jeszcze się przeziębisz, dopiero się myłeś.
- Ale tu jest ciepło!
- Will, nie spieraj się ze mną, błagam cię.- westchnął i pogłaskał mnie po głowie.
- A wypchaj się.- fuknąłem i poszedłem do sypialni.
Trzasnąłem za sobą drzwiami i delikatnie położyłem się do łóżka. Opatuliłem się kołdrą i przekręciłem w stronę ściany. Dopiero teraz poczułem jaki jestem zmęczony, od razu mi się zamknęły oczy.
Jednak poczułem coś dziwnego, zaczęło wdrapywać się na łóżko i podążać w moją stronę. Od razu się zerwałem i spojrzałem co to i przeżyłem niemałe zdziwienie. To był Puchaty, mój kot którego zaadoptowaliśmy, w pyszczku miał pająka który był wielkości piłki do tenisa.
- Skąd to masz kocie?- pogłaskałem go i wyjąłem mu z pyszczka małego stworka, już nie żył.
Puchaty widocznie mnie zrozumiał bo zeskoczył i wlazł pod łóżko.
Szlag... Oby to nie było to o czym ja myślę...
- Phan!- krzyknąłem.- Chodź tu!

[Phantom?]

5 września 2014

Od Phantom'a c.d. Williama

Pokręciłem głową.
- Myślę, że powinieneś sam przespać się w łóżku, musisz wypoczywać intensywniej bo jesteś ranny. Ja zostanę tutaj, z watahą. - wydawał się oburzony tym komunikatem.
- Nad watahą będzie czuwał Tsu! - rzekł krzyżując ręce na piersi - A co jeśli ja będę spał i jakiś pająk zakradnie się przez okno, co? Kto mnie wtedy obroni?
- Nie przesadzasz trochę? - uniosłem brew - Nie jesteś bezbronnym dzieckiem.. Williamie.. - chłopak właśnie chwycił moją rękę i zaczął się o nią namiętne ocierać - Nie przy wszystkich..
- Rozumiem! - odrzekł obrażony - Wstydzisz się naszej miłości!
- Willusiu ty mój kochany, nie fochajmy się znowu na siebie z tej samej przyczyny; ja po prostu muszę dbać.. ekwh,,.. o prestiż. O, to dobre słowo, dlatego zostanę z watahą, a ty będziesz spał w łóżku bo tam będzie ci wygodniej i nic ci się nie stanie. Rozumiesz?
- Prestiż jest ważniejszy ode mnie..? - spytał zasmucony, a ja przewróciłem oczami i poczochrałem mu włosy.
- Jasne, że nie. - uśmiechnąłem się - Ale nie chcę spać wygodnie w łóżku, podczas gdy reszta będzie musiała leżeć na ziemi. Łączę się z nimi w bólu.
- Ja też mogę - zaoferował się mój partner - Położę się obok ciebie i będzie git!
- Ale ty jesteś ranny i chcę abyś spał wygodnie.. - zmarszczyłem czoło.

<William?>

5 września 2014

Od Williama c.d Phantom'a

To ja mam wybrać nieszczęśnika który nie będzie dzisiaj spał? Bardzo chętnie~!
Podniosłem rękę do góry by wytypować na ślepo jakąś osóbkę, ale pech padł akurat na Tsugaru który wychodził z mojej sypialni. Z wielkim uśmiechem na ustach podszedłem do chłopaka i poklepałem go jedną ręką po ramieniu.
- Mam dla ciebie wspaniałą wiadomość~!
- Tak? O co chodzi?
- Trzymasz dzisiaj warte, my się prześpimy, a potem ktoś cię zmieni.- rozejrzałem się szybko, ujrzałem kogoś kto już dawno smacznie sobie chrapał.- On cię zmieni żebyś się wyspał.
- No skoro tak ma być to dobrze.- zauważyłem jak chowa dłonie w długich rękawach, przez chwilę ujrzałem długą ozdobną fajkę. Widocznie wybierał się by zapalić.
Nigdy nie umiałem do końca zrozumieć Tsugaru, on wiecznie był spokojny, szczery i zgadzał się na wszystko. Nie lubił kłótni,  wulgaryzmów i kłamstw, dlatego zawsze mówił całą prawdę. Był wręcz perfekcyjny, a zarazem taki żałosny i niedoskonały. Lubiłem z nim przebywać w jednym pomieszczeniu bo jakoś wtedy spokojniej mi się robiło. Sądzę, że Yassel będzie z nim szczęśliwa.
- No to super. Idź po Yas i ulokujcie się gdzieś tutaj.
Chłopak cofnął się do sypialni i wtedy Phan wrócił z niewyobrażalną ilością kocy, do tego ktoś napalił w kominku.
Gdy wszyscy się już usadowili (Yassel leżała z głową na kolanach Tsu~! Słodziaki.) ja podszedłem do Phantom'a i przytuliłem się do niego.
- Śpimy razem~?

[Phantom?]

5 września 2014

Od Phantom'a c.d. Williama

- Od jakiej starej bab... - nagle wszystko do mnie wróciło i aż poczułem dreszcze na szyi i całym ciele. - Aaa... Puchaty. Ostatnio widziałem go gdy chodził sobie rano po śniegu i robił orzełki.
- A co jeśli coś mu się stanie? - chłopak spojrzał na mnie przejęty - Przecież te robale mogą go zjeść, rozumiesz? - ujął moją twarz w ręce i dokładnie przeliterował - W-P-I-E-R-D-O-L-I-Ć!
- To kocur.. - westchnąłem - One mają swoje sposoby na chronienie czubka własnego ogona. Ale jeśli boi się o niego to sądzę, że dla jego własnego bezpieczeństwa po prostu go gdzieś zamkniemy..
- Tak, ale przecież nie wiemy gdzie on polazł, ne? - parsknąłem i poszedłem po karton.
Ustawiłem go przed oknem.
- No, teraz idź wybierz kogoś na tą wartę, a ja idę po koce dla wszystkich.

<William?>

Wybaczcie, że tak krótko ale połowa opowiadania się usunęła i nie chce mi się pisać jej ponownie, więc zmieściłam pół strony w trzech zdaniach.

5 września 2014

Od Williama c.d Phantom'a

No może to nie był odpowiedni moment na takie tematy, ale czułem się nienasycony, Phan po prostu za mało mnie przytulał. Chociaż nie mogę narzekać bo kiedyś w ogóle był jedną wielką kłodą.
- Chodź Will, wyłaź z tej wanny bo się przeziębisz.
- Yhym...- westchnąłem i leniwie wylazłem z wanny, chłopak wytarł mnie dokładnie uważając na ranę i zaraz potem owinąłem sobie ręcznik wokół bioder.
- Coś nie tak?- spojrzał mi w oczy i zaczął ponownie opatrywać moje ramię.
- Nie narzekam przecież~..- uśmiechnąłem się lekko.
- No właśnie, a to znaczy, że coś ci ciąży na sercu. Gadaj.
- A tak sobie rozmyślam~... Zastanawiam się czy po tym wszystkim dobrowolnie pójdziesz ze mną do łóżka.- uśmiechnąłem się szeroko.
Phantom parsknął i podał mi bokserki bym je na sobie włożył. Udało się za pierwszym razem ;)
Potem mój ukochany pomógł mi się odziać do końca i znów znaleźliśmy się w salonie.
- Może sobie pośpimy? Jest środek nocy, a wszyscy są wymęczeni.- zaproponowałem.- Tylko ktoś musi trzymać warte.
Wtuliłem się s swojego chłopaka i spojrzałem na resztę watahy, dlaczego to akurat mój dom musiał być miejscem takich schadzek? Jeszcze zostanie zniszczony... A jak się coś stanie Mieczusiowi? Nie... On leży sobie w sypialni. Tylko nie wiem gdzie jest Puchaty.
- Phan... Widziałeś Puchatego?
- Kogo?- spojrzał na mnie dziwnie, on na serio nie pamiętał?
- Ten stary kot od grubej baby.

[Phantom?]

5 września 2014

Od Phantom'a c.d. Williama

Spojrzałem na niego; najpierw lata ranny po nocy i wybija mordercze pająki, a teraz przychodzi i łasi mi się do ręki. Ale patrząc na tą zieloną krew spływającą mu z czoła, wnioskuję że sporo gadów ubili. To dobrze, że jednak nie jesteśmy wrogami.
- Musisz się umyć. - zauważyłem - Zaczynasz śmierdzieć przez tą maź. - wzruszył ramionami - Chodź, wykąpiesz się szybko... - pociągnąłem go za rękaw w stronę łazienki - ..i ruszymy razem skopać dupy tym przerośniętym krzyżakom. - rozpromienił się i ruszył za mną w podskokach.
Pomogłem mu się do końca rozebrać i rozwinąć opatrunek, rana trochę się paprała ale nie wyglądała dramatycznie. Wsadziłem Willa do gorącej wody i zacząłem brutalnie szorować mu twarz namydloną gąbką. Tak, chciałem się z nim pogodzić, ale tej satysfakcji odmówić sobie nie umiałem.
- Phatuś? - spytał przytulając się do krawędzi wanny - Przyjdziesz tu do mnie?
- Nie. - zacząłem szukać jego ręcznika - W każdej chwili mogą pojawić się pająki. Potem się pobawimy.. - triumfalnie dopadłem różowego wycieradła w kropeczki... on to miał dziwny gust.
- Ty zawsze tak mówisz! - wziął trochę piany i rzucił w moją stronę, ale ta zawirowała w powietrzu i opadła z gracją na podłogę - A jak już zaczynam się starać to zawsze znajdujesz jakiś powód żeby nie.. - burknął i przekręcił się na plecy.

<William?>

4 września 2014

Od Williama c.d Yassel

Westchnąłem i usiadłem na łóżku. W sumie to nie dziwię się Phantom'owi, gdyby on mi zwiał w takim stanie to mocniej bym go uderzył i jeszcze przywiązał do łóżka. Może i nie powinienem tego robić bo czuję się okropnie no ale przecież tutaj trzeba działać a nie czekać aż pająki same przylezą.
Spojrzałem w stronę Tsu który właśnie delikatnie opatrywał ranę na czole Yassel, on pewnie był zły na siebie że dał się na to namówić.
- Teraz będziesz przy mnie i nigdzie nue wyjdziemy puki Phantom nie każe.
- Dobra, dobra... Ważne że będę z tobą.- przytuliła się do niego, a on się wręcz rozanielił.
Zdjąłem delikatnie z siebie bluzę i moim oczom ukazał się czerwony bandaż i trochę krwi spływało po ramieniu. Westchnąłem ciężko i wstałem. Podreptałem do drzwi i wyszedłem z pokoju, wszyscy siedzieli spięci i przejęci, ale nadal nic nie robili. Odszukałem Phantoma wzrokiem, stał przy oknie i widać że nadal był wściekły, no cóż... ja też bym był.
Poszedłem do niego i lekko pociągnąłem go za koszulę zdrową ręką.
- Phan...
- Czego?- warknął.
- Zmienisz mi opatrunek?- powiedziałem niewinnym głosem i spojrzałem mu w oczy.- Przepraszam cię bardzo...

[Phantom?]

4 września 2014

Od Yassel c.d Tsugaru

Westchnęłam i otarłam krew z czoła.
- Myślę, że we trójkę nie powinniśmy się udawać do ich gniazda, jeśli takowe faktycznie mają. Ale zniszczenie leża to dobry pomysł, nie miałyby się gdzie cofać, chować czy rozmnażać.. - rozejrzałam się, ale nie dostrzegłam nic na ziemi - Myślę, że powinniśmy wrócić do Domu po resztę i wtedy dopiero coś przedsięwziąć.
- Tak. - William niechętnie kiwnął głową trzymając się kurczowo za rękę, musiał ją nadwerężyć. - Tylko musimy wrócić też przez okno, żeby Phatuś nas nie zauważył. - kiwnęliśmy głowami i szybko wycofaliśmy się ze swojej poprzedniej pozycji na której leżał teraz stos zabitych potworów i była już zbyt wiadoma dla innych przeciwników.
Wskoczyliśmy przez okno jak uprzednio, jednak w środku czekała nas niemiła niespodzianka; bowiem Phantom zdążył już zorientować się o naszej wycieczce i właśnie wyruszał by nas ściągnąć. Gdy zobaczył w jakim jesteśmy stanie wpadł w istny szał, walnął Tsugaru patelnią tłumacząc, że miał nadzieję, że chociaż on jeden z naszej trójki jest porządny i nie narazi mnie na takie niebezpieczeństwo, a teraz gdy po raz kolejny nadwerężył jego zaufanie powinien odebrać mu wzrok i wyrzucić na pożarcie. Mnie zwyzywał od paskudnych i upierdliwych dziewuch i stwierdził, że nie mam co sobie marzyć o samodzielnych wyjściach z Tsu gdziekolwiek, bo jestem nieodpowiedzialna, a Williama po prostu po żeńsku spoliczkował i nie odezwał się do niego ani słowem.
- Myślałem, że będzie gorzej. - mruknął Tsugaru, gdy w końcu nasz przywódca oddalił się do sąsiedniego pomieszczenia - Że zje nas żywcem, albo ugotuje czy coś...
- Za wiele zrobił! - rzekł Will z dyshonorem masując czerwone miejsce po uderzeniu - To on się uparł aby zabić tamtego mordercę, to on ściągnął pająki! Wszystko jego wina, a tera mnie jeszcze każe.

<William, Tsugaru?>

3 września 2014

Od Tsugaru c.d Yassel

Nie wiedziałem kiedy i co się dokładnie stało. Nie potrafiłem tak jak kiedyś gdy byłem ślepy usłyszeć tego pająka który był w płytkiej jaskini. Do tego następny złapał Yassel za włosy.
William krzyknął z bólu używając swojej rannej ręki i spojrzał na mnie.
- Zajmij się nim, ja biorę tego na górze.
Przytaknąłem, szybko wstałem i w mgnieniu oka wyjąłem swoją katane i zabiłem stwora jednym cięciem. W tym czasie czarnowłosy przekręcił się na plecy i zaczął strzelać do pająka który był w środku.
Chciałem pomóc Yassel się pozbierać ale pojawiły się następne pająki. Z wielką gracją i precyzją zacząłem je zabijać. Padały wszystkie od razu ale niestety pojawiało się ich więcej.
- Tsu! Uważaj!- usłyszałem krzyk Willa i nagle wszystkie pająki zaczęły się wić w konwulsjach, zaraz potem wszystkie wybuchły.
Wyczyściłem swoją katane z lepkiej posoki i schowałem ją. Odwróciłem się do swoich towarzyszy i szybko pobiegłem do nich by pomóc się pozbierać.
- Nie możemy tak walczyć.- westchnąłem.- Trzeba znaleźć ich źródło i zabić, reszta sama powinna umrzeć.- pomogłem dziewczynie wstać i zaczesałem jej włosy do tyłu. Mimo że była mokra i trochę zabrudzona to nadal piękna.

[Yassel? Will?]

3 września 2014

Od Yassel c.d. Williama

Lubię gry~! A w taką się jeszcze nie bawiłam. Zmrużyłam więc oczy i zaczęłam wypatrywać pająków, jednak żadnego nie widziałam w mroku nocy. Postanowiłam zatem użyć swoich zdolności, co prawa nie znosiłam ich, ale wygrana jest ważna.. ale przede wszystkim ważne jest bezpieczeństwo innych.
Pierwszy duch ukazał się przy samotnym drzewie kilka metrów dalej. Wskazywał na jakiś czarny kształt, który nieruchomo zastygł na gałęzi. Wystrzeliłam więc w jego stronę, usłyszałam paskudny pisk i stwór padł na ziemię, obok pająka Willa.
- Remis.. - uśmiechnęłam się i dostrzegłam kolejnego ducha. Wskazywały centralnie w głowę potworów, więc musiałam jedynie odpowiednio trafić  -..wygrywam. - powiedziałam po kolejnym strzale. - Will spojrzał na mnie oburzony i desperacko zaczął szukać ruchomych obiektów, podczas gdy Tsu raczej przejmował się by coś do nas nie podeszło. - Trzeci. - mruknęłam z nieskrywaną satysfakcją, nagle zaczęłam lubić te świetliste istoty. Miałam wrażenie, że nosiły rany szarpane, więc zapewne były ofiarami pająków i dlatego chciały mi pomóc w pozbyciu się ich.
- Widzisz w ciemnościach? - szepnął chłopak niepewnie - Coś za dobrze ci idzie, William może jest ranny, ale zabójcą jest raczej lepszym od ciebie.
- Nie, nie widzę. - rzekłam rozbawiona i ponownie wystrzeliłam trafiając czwartą ofiarę, tak się można bawić!
Jak wielkie było moje zaskoczenie, gdy nagle zobaczyłam umarłą twarz prosto przed sobą, która w przestrachu wskazuje na górę. Spojrzałam na nią dziwne, ale gdy w końcu zrozumiałam co ma na myśli, było już za późno. W mojej arogancji wysunęłam się trochę z jamy i strzelałam do dalszych celów, odsłaniając się przy tym na ataki z góry. Poczułam jak coś chwyta mnie za włosy i brutalnie wyciąga z nory. Chłopaki chwycili mnie za nogi starając się mnie zatrzymać.

<Will, Tsu?>

3 września 2014

Od Williama c.d Yassel

- Idziemy na spontana~!- uśmiechnąłem się szeroko i starałem się uspokoić oddech. Bieganie z taką raną i niedoborem krwi było naprawdę bolesne i męczące, w pewnej chwili nawet obraz mi się rozmazał ale zaraz wszystko wróciło do normy. No cóż Phan trochę na mnie nakrzyczy i odleżę swoje, teraz najważniejszym jest zabić te stwory. Gdy adrenalina zacznie działać w moich żyłach powinno być lepiej i nie będę się tak guzdrał.
- Możemy zagrać w grę~.- zdjąłem ze swoich pleców plecak i wyjąłem z niego broń, jedną z zapasem anunicji dałem Yassel, a drugą Tsugaru, ale on odmówił mówiąc że woli swoją katane.- Kto więcej zabije ten wygrywa~.- załadowałem swoją broń. Dobrze że jeszcze miałem swoją moc, fajnie by było gdyby się burza zaczęła, czuł bym się pewniej.
- Ja to poniosę.- Tsu w ciele mojego ukochanego wziął ode mnie plecak i założył sobie na plecy.- Nie oddalajmy się od siebie w ogóle.
- Dobry pomysł~.- zachichotałem i zauważając pajęczą głowę strzeliłem do stwora kilka razy. Padł natychmiast.- Ja już mam jednego, wygrywam~!
Jestem bardzo ciekaw czy Phantom i reszta nadal tam siedzą.

[Yassel? Phantom? Tsugaru?]

3 września 2014

Od Yassel c.d. Williama

Ucieszyłam się, nareszcie coś się działo, a nie tylko gadu gadu. Co prawda stan Williama mnie trochę niepokoił, ale trudno, Tsu nas obroni w razie czego~! Dlatego trzeba go koniecznie zgarnąć z sali.
Wciągnęłam go do pokoju Williama i ubrawszy się wszyscy wypełznęliśmy przez okno, bo wyście całą ekipą z plecakiem przez drzwi na pewno byłoby podejrzane dla Phatusia, a on musiał już chronić watahę i nie chcieliśmy mu już szargać nerwów. Domknęliśmy okno od drugiej strony i pobiegliśmy w las, znaleźć jakieś dobre miejsce skąd moglibyśmy obserwować potwory. Padło na małą jamę w której mieściliśmy się idealnie na styk, a z której dobrze widzieliśmy ściółkę leśną. Zastanawiałam się co prawda czy nie lepiej byłoby wleźć na drzewa, ale William tak podejrzanie ciężko dyszał, więc sądziłam, że nie dałby rady. Cóż, może stąd też coś się da wykombinować.
-A tak w ogóle masz jakiś plan czy działamy na spontana? - spytałam patrząc w stronę Willa.

<William, Tsugaru?>

2 września 2014

Od Williama c.d Phantom'a

Nie miałem siły słuchać ich ględzenia, przecież chyba każdy wie co to znaczy zabić, prawda? A oni próbują się jeszcze bardziej zagłębiać się w temat.
- A może one zachowują się jak prawdziwe pająki? Chociaż mi to bardziej wygląda na logikę mrówek...- ktoś próbował pochwalić się swoją wiedzą z życia robaków.
Westchnąłem i podniosłem się z fotela, tylko kilka osób zwróciło na mnie uwagę, ale nawet się nie przejęli, nie byłem zbyt tutaj lubiany. Ruszyłem do sypialni i po drodze szturchnąłem Yassel by poszła ze mną. Niezbyt chciała opuścić Tsu (pochwalam pomysł Phantoma ze zwróceniem mu wzroku) ale w końcu ze mną poszła. Weszliśmy do sypialni i od razu zacząłem grzebać w szafie wyjmując swoje ubrania.
- Co robisz Will?- zapytała łapiąc spodnie które jej rzuciłem.
- Pomożesz mi się ubrać.- wyjąłem koszulkę i jakąś grubą bluzę bo mój ulubiony płaszczyk został podarty.
- A Phantom nie może ci pomóc?
- Nie, on musi uczestniczyć w tej beznadziejnej naradzie, potem możesz iść ze mną i Tsu poszukać tej kolonii.- zdjąłem spodnie dresowe.
- Nie wyglądasz na takiego który się do tego nadaje.- spojrzała na moje ramię owinięte już trochę czerwonym bandażem.
- Nie wierzysz we mnie~?- uśmiechnąłem się szeroko.- Ne ładnie Yas~.
- Phantom z nami pójdzie?- zaczęła mi pomagać założyć spodnie.- Jak będzie chciał to tak, ale wolę się nie pytać bo jest wielka szansa na to że będzie kazał nam siedzieć w domu i zostawi nam Tsu do ochrony. Wiesz jaki on jest~.- spodnie jakoś weszły, zostały jeszcze te najgorsze rzeczy.
Zaciskałem zęby gdy dziewczyna delikatnie zakładała mi bluzkę a potem puchatą bluzę, szyję owinąłem sobie szlikiem.
- Idź się jakoś potajemnie ubrać w coś ciepłego i zgarnij ze sobą Tsu, ja zapakuje broń~.- zaśmiałem się i gfy dziewczyna wyszła wyjąłem broń palną (w tym karabin) ze swojej skrytki i zaczalem pakować do plecaka wraz z amunicją.

[Yassel? Phantom?]

2 września 2014

Od Beatrice c.d Axen

Byłam tego dnia w lesie szukać ziół do moich leczniczych wywarów. Nagle zobaczyłam nad rzeką waderę. Miała chyba chorą łapę... Bez ogródek odezwałam się:
-Co robisz na terenach watahy Nocnej Zmory?
-Jestem Axen i szukam watahy- odpowiedziała.
-Jestem Beatrice.- odpowiedziałam krótko.
Wadera spojrzała na mnie jakby oczekując czegoś jeszcze.
-Jak chcesz to zaprowadzę cie do mojego domu. Później spotkasz się z alfą. Narazie nie jesteś w stanie.-dopowiedziałam.
Axen spojrzała na mnie nie do końca rozumiejąc o co chodzi.
-No przez twoją łapę.
Spojrzałam i widząc że nie może za bardzo chodzić więc zmieniłam się w smoka i zaniosłam ją do swojego domu. Tam położyłam ją na kanapie i powróciłam do ludzkiej postaci. Poszłam po wywar leczniczy na skręconą łapę. I podałam go jej, Axen go wypiła i zaczęliśmy rozmowę:
-Co robiłaś w lesie ze skręconą łapą?
(Axen?)

2 września 2014

Od Phantom'a c.d. Tsugaru

Zastanowiłem się na słowa Tsu, sam nie do końca wiedziałem co z tym poczniemy.
- Szczerze powiedziawszy jeszcze nie obmyśliłem jakiegoś konkretniejszego planu.. - westchnąłem - Ale ukrycie się i przeczekanie nie wchodzi w grę. Wykończyliśmy w obronie własnej jednego z nich i teraz zdaje się są wściekłe. Jedyną opcją będzie wyciąć je wszystkie co do jednej, owłosionej nogi..
- To będzie trochę trudne.. - burknął - ..a jak będzie ich ponad sto?
- Nie liczę na mniej.. - wzruszyłem ramionami -...ale pocieszę cię: z jakiegoś względu dopiero teraz je zauważyliśmy, zatem nie mogą być strasznie liczne. Podejrzewam, że nie rozmnażają się aż tak szybko..
- Czy one mają królową? - zgłosiła się jakaś nowsza wadera z watahy, której imię gdzieś mi uciekło - Czy nie lepiej najpierw ją wykończyć? Może potem przestraszą się i uciekną?
- Już mamy problem z jej dziećmi, a co dopiero z niby istniejącą matką.. - westchnąłem bezradnie - Mamy wiedzę znikomą na ten temat. Ma ktoś jakieś pomysły jak się ich pozbyć?

<Ktoś?>

1 września 2014

Od Tsugaru c.d Yassel

- Jesteś naprawdę bardzo piękna.- uśmiechnąłen się i dotknąłem jej włosów. Nie czułem teraz tak wyraźnie dotyku jak wcześniej ale to przez to że odzyskałem wzrok.
Yassel zarumieniła się i zachichotała cichutko. Nie sądziłem że jest aż tak słodka, nawet poczułem przyjemne mówienie w brzuchu.
- Dziękuję ci.- spojrzała w moje, a jednak nie moje oczy.
- Ja nigdy nie kłamę.- pogłaskałem ją po głowie i złapałem za rękę.
Ruszyliśmy razem do domku Willa gdzie wszyscy już mieli swoje miejsca i rozmawiali o tych wielkich stworach. Rozejrzałem się by wszystkich dokładne obejrzeć i zapamiętać. Jak zauważyłem było dwóch Williamów i jeden, pewnie ten prawdziwy,  miał ranną rękę. Ciekawe co się stało...
Usiedliśmy z Yassel na podłodze. Czarnowłosy trochę przysypiał i kiwał się na boki, chyba nawet nie słuchał rozmów.
- Przepraszam...- odezwałem się.- Co zrobimy? Przecież te pająki mogą tu przyjść w każdej chwili...

[Phantom? Yassel?]