Moja ukochana miała innego.
To zdanie siedziało mi w głowie i uciskało na resztki mojego mózgu, znajdującego się okazyjnie wewnątrz. Gdy wyszli razem z budynku, poczułem się jeszcze większym przegrywem niż dotychczas. Jednak.. JEDNAK! Postanowiłem podjąć decyzję!
Rzuciłem miotłę w kąt i wybiegłem z biurowca. Wystukałem numer do ojca i zostawiłem wiadomość głosową. "Wybaczcie mi, że wyszedłem, ale znalazłem miłość swojego życia, jeszcze będziecie ze mnie dumni!". Dopiero po kilku minutach dotarło do mnie, że gdy przedstawię im moją wybrankę, to raczej wyrazowi ich twarzy daleko będzie do dumy. Jednak....!
Czułem się trochę jak jakaś napalona dziewczyna z podstawówki śledząca nieznajomego, biednego chłopca, który wpadł jej w oko, a którego imienia nawet nie znała. Zawsze wyśmiewałem tego typu zachowania, jednak tym razem zacząłem rozumieć jak to jest, gdy praktycznie nie masz wyboru. Nic nie wiedziałem o tej istocie. Co jeśli nie jest częścią mafii? Co jeśli już nigdy nie miała powrócić do mojego grajdołku? Miałem ją stracić na zawsze? I tak już traciłem wszystko w moim życiu!
Ninja ze mnie taki, że aż żaden, ale udawało mi się jakoś wtapiać otoczenie za każdym razem, gdy się odwracała. A muszę przyznać: energiczna z niej była kobietka! Nadawała temu, tfu, kretyńskiemu podrywaczowi, jak radyjko, a jej głowa nieustannie odwracała się lustrując otoczenie. Żywa dziewczyna mi się trafiła. A jej rozhisteryzowany głos był taki cudownie piękny~!
Po drodze mogłem również się przyglądać jej zgrabnemu ciałku. Sunęła na swoich sześciu zgrabnych nóżkach jak prawdziwy czołg, a mimo to robiła to z taką gracją~! Jej ogon dyndał raz w tę, raz w drugą stronę, niczym złoty zegarek, którym iluzjonista macha człowiekowi przed nosem. Ah, jak chciałbym teraz zasnąć i śnić o niej~! Ale nie, jeszcze nie mogłem poprzestać. Musiałem poznać jej adres. Dopiero wtedy uznam, że coś zrobiłem.
Poza tym szła za tym typem.. lubi być posłuszna? Woli jak ktoś inny dominuje w związku? Interesujące.. ale dlaczego ON? Skrzywiłem się nieusatysfakcjonowany. Że też los musi dawać takie przeszkody.. jestem przegrywem, jak już daje mi coś tak pięknego, to niech nie robi mi dużo problemów, bo z góry wiadomo, że przegram z przeciwnościami.
Swoją drogą moja wybranka chyba też coś czuła. Tak! Nić porozumienia! Odwracała się bez przerwy w moją stronę, wyczuwając idące za nią przeznaczenie~! Jeszcze nie zamieniliśmy ze sobą ani słowa, a już posyłała mi tęskne spojrzenia! Nie martw się ukochana, nadchodzę~! Uwolnię cię spod jarzma tego typa i zabiorę do domu~!
Nagle zatrzymali się przed jakąś klitką i weszli do środka. Co za obskurne miejsce! Trzymać moją księżniczkę w takim miejscu! Co za potwór.. nie martw się ukochana, twój rycerz cię uratuje!
>Beliarth, kotku?<
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz