Znowu ten budynek pełen ludzi. Brr. Orio, dlaczego kazałeś
mi tu przyjść… Siedząc tak sobie w kącie rozglądałam się po całym pomieszczeniu
i niemal nie dostawałam zawału za każdym razem kiedy ktoś obok mnie
przechodził. Obym nie musiała tu długo czekać niczym pies przywiązany smyczą do
stojaka na rowery przed jakimś sklepem. Starałam się znaleźć sobie jakieś ciekawe
zajęcie, aby czas się tak nie dłużył. Kiedy zaczęłam liczyć ozdobne kafelki na
ścianie ktoś przechodził obok mnie i odskakiwałam. Kiedy zaczęłam czytać
kartkę, która komuś upadła, koś przechodził obok mnie i odskakiwałam. W takich
warunkach nie da się nic robić!... Nawet jeżeli jest to wątpliwie interesująca czynność.
Drzwi otworzyły się po raz kolejny, a przeszedł przez nie nie kto inny jak zamiatacz podłóg. Ten, który mnie i Orio wczoraj śledził!
- Ty mały skurczy... - wstałam i skierowałam się w jego stronę. Chyba mnie nie zauważył - Co wczoraj robiłeś?!
Ten odwrócił się i wlepił we mnie swój wzrok.
- Dobra może inaczej. Dlaczego mnie wczoraj śledziłeś?! - patrzyłam na niego równie podejrzliwie jak na skład sałatki z warzywkami gmo.
I nic zero odpowiedzi. Wpatrywał się we mnie jakbym mówiła w jakimś obcym języku. No po prostu super... Jeszcze pewnie zaraz się okaże, to nie o niego chodzi.
- Mam zapytać jeszcze razy, a ty mi odpowiesz czy może chcesz skończyć z moimi pazurami w swoich oczodołach - warknęłam.
A ten nic. Po prostu słup soli.
- Emm... - wreszcie zbierał się aby coś powiedzieć - Ten... Ładną mamy pogodę co nie? - uśmiechnął się niewinnie.
Zamurowało mnie. Co miałam powiedzieć w takiej sytuacji? Zwyzywać cały świat?
- To chyba jakaś kpina - usiadłam zrezygnowana - Pewnie mi zaraz cały ten cholerny świat powie, że to wszystko mi się ubzdurało! Że mam paranoję! Że powinnam się leczyć! A przecież ty mnie śledziłeś, prawda? - złapałam go za ramiona i wlepiłam w niego swoje oczy wyczekując odpowiedzi.
- No... Tak.
- No właśnie! Byłeś za mną krok w krok, racja?
- Chyba tak...
- Śledziłeś mnie, a więc...! - potrzebowałam chwili aby zdać sobie sprawę, że odpowiedź była twierdząca - Chwila. Ty mnie śledziłeś. To ci się dostanie...
<Walenty? :v Wena poleciała do Zimbabwe>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz