Spacerowaliśmy sobie z Yassel bo nie chciało nam się siedzieć w kawiarni i rozmawialiśmy o głupotach. Lubiłem z nią spędzać czas ale to nie to samo co z jej bratem. Przy Phantom'ie czułem przyjemne ciepło i miałem chęć przytulnia sie do niego. Wiedziałem jednak że nie odpowiada mu moje zachowanie, ale jestem jaki jestem i nic na to nie poradzę, chciałbym być czasem inny... normalny ale nie potrafiłem tego uczynić bo na dobrą sprawę mój charakter nawet troszkę mi nie przeszkadzał. Postanowiłem jednak coś zrobić dla tego gbura, Yas pomogła mi wybrać i padło na nie byle jaką babeczkę.
Trzymałem ją w ręku i maszerowaliśmy przez miasto szukaliśmy Phantom'a bo jak zwykle gdzieś się szlajał.
Przechodziliśmy obok jakiejś kawiarni gdy Yassel go zauważyła, podążyłem jej wzrokiem i ujrzałem Phantom'a czerwonego jak burak i siedzącego z jakąś cytatą laską przy stoliku. Zrobiłem zła minę i zdeterminowany wszedłem do środka. Akurat wszedłem w momencie gdy Phantom wręcz leżał na niej na tym krześle! Myślałem że go zabije, i jego i tą babę. Ale przecież nie będę mu robił wstydu. Spojrzałem na Yassel, oczy miałem szkliste bo zachciało mi się płakać.
- Jak woli ją to niech sobie z nią będzie.- mruknąłem i dałem jej babeczkę.- Nie idź za mną.
Wyminąłem ją i nawet nie patrząc na tego głupka wyszedłem z kawiarni. Podążyłem tam gdzie najpierw spojrzałem. Wiem że nie odpowiadał mu mój charakter ale to nie znaczy że trzeba mnie zdradzać! A może właśnie znaczy...
[Phantom? Yassel?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz