Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

28 maja 2016

Od Amadeusza c.d. Merry

Woda porwała nas z zawrotną siłą. Od razu zalała mi usta i nos. Zakrztusiłem się i próbowałem złapać oddech. Kiedy udało mi się to zrobić rozejrzałem się za pozostałymi. Jakiś metr ode mnie płynęła ruda kupka sierści.
-Stefan! - Rzuciłem się do kota. Objąłem go i ucieszyłem, że żyje mimo, że nie jest szczęśliwy z powodu zimnej wody, w jakiej się znalazł.  Woda osiadła i wsiąknęła w śnieg, który zalegał w dolinie. Wylądowałem na mokrej papce śniegopodobnego tworu. W oddali zauważyłem niedużą gałąź. Wziąłem ją i szepnąłem:
-Ignis!- Nic z tego. Drewno było mokre. Przydałoby się trochę światła i ciepła, by móc odnaleźć chociaż Merry. Ta stuknięta zielonowłosa, jakoś mało mnie obchodziła. Przez nią są same kłopoty. Nagle przypomniałem sobie pewne zaklęcie, które mogło mi wyjść, teraz kiedy aktywowałem kamień runiczny drugiego stopnia.
-Lux!- Na mojej dłoni ukazała się świetlista kula, która powoli się uniosła i gdy ruszyłem do przodu, ona podążała tuż przede mną. Rozglądałem się na prawo i lewo.
-Merry! - Krzyknąłem, ale nie za głośno, by znowu nie spowodować lawiny. Nagle mój bok przeszył ostry ból. To ta głupia rana. Muszę ją podleczyć, inaczej nie będę mógł pomóc mojej koleżance.
-Curatio!- Ból zelżał. Odetchnąłem z ulgą. Wędrowałem tak przez jakieś 20 minut, kiedy moim oczom ukazał się niewyraźny kształt leżący na rozmokłym śniegu. Podbiegłem tam. Zauważyłem białe włosy.
-Merry!!! Nic ci nie jest? Boli cię coś? - Przyklęknąłem przy niej i obejrzałem uważnie, czy nie widać, jakichś ran albo nienaturalnie wystających kości. Nic takiego nie było. Jednak dziewczyna była niepokojąco blada i miała sinawe usta. Poza tym zauważyłem, że mnie słyszy najprawdopodobniej przez słuchawki w uszach. Delikatnie je wyjąłem.
-Merry? Słyszysz mnie? - Białowłosa miała zamknięte oczy i wyglądała jak martwa. Przyłożyłem ucho do jej ust i skierowałem wzrok na klatkę piersiową. Na szczęście oddychała i wygląda na to,że po prostu spała. Musiałem jednak ją jakoś ogrzać, bo inaczej mogła zamarznąć tutaj na kość. Podniosłem ją. Mimo, że nie jestem jakoś specjalnie wysportowany, jej ciało było zadziwiająco lekkie. Świetlista kula leciała przede mną. Stawiałem ostrożnie kroki, by się nie obudziła. Nie chciałem jej przerywać snu. Nieopodal widniał niewielki zagajnik. Ruszyłem żwawszym krokiem w tamtą stronę. Stefan dzielnie kroczył u mojego boku mimo, że chyba się obraził na mnie, że nie może siedzieć jak zawsze na moim ramieniu. Na miejscu znalazłem skupisko miękkiego mchu, na którym ułożyłem zmarzniętą Merry. 
-Hmm... Czym tu by ją przykryć? - Zastanowiłem się na głos i spojrzałem na swoje odzienie. Nie mogę zdjąć tego co mam na sobie, ponieważ jest to wilgotne i tylko pogorszyłoby to sprawę. Może spróbuję wyczarować koc? To chyba nie powinno być trudne. Skupiłem się i wyobraziłem sobie bardzo wyraźnie gruby koc.
-Stratum!- U moich stóp pojawił się koc. A raczej kocyk dla małego dziecka. Był malutki. Dobra. Lepsze to niż nic. Okryłem jako tako Merry moim tworem, a potem ruszyłem po chrust na ognisko. Znalazłem kilka suchych badyli i dorzuciłem do tego trochę uschniętego mchu.
-Ignis!- Mruknąłem i mały stosik zajął się ogniem. Od razu zrobiło się cieplej. Usiadłem obok Merry. Stefek wskoczył mi na kolana i zwinął się w kłębek. Spojrzałem na twarz mojej towarzyszki. Zaczęła marszczyć brwi i powoli uchylać powieki.
-Merry? - Spytałem z nadzieją, że się obudzi.
[Merry?
Jak  Ci się podoba wersja Amadeusz-bohater ? :P Trochę nieudolnie ratuje, ale zamiary ma dobre.
Przepraszam, że poszłam spać, miałem zamiar chociaż przeczytać to przed spaniem, ale byłam wykończona. Siła wyższa  xd]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz