Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

3 października 2016

Od Viellene

Viellene tego dnia niemiłosiernie się nudziła. Normalnym było, że miała problem by dłużej usiedzieć w jednym miejscu, lecz dziś był jeden z tych momentów, kiedy myślała, że zaraz oszaleje. Ten dzień był zbyt spokojny, można by powiedzieć, że nawet nienaturalnie spokojny. W mieście, gdy dobrze się przypatrzeć zawsze działo się coś ciekawego. A to, wychodziły na jaw jakieś ludzkie afery, miały miejsce podejrzane zdarzenia. Nawet nie licząc tego w okolicy można było zobaczyć dużo interesujących osób. Viell lubiła, gdy coś się działo. Taki spokój zdecydowanie do niej nie przemawiał. Miała wrażenie, że zaraz wybuchnie. Tak, w taki dzień jak tamten spontaniczna autodestrukcja była nawet zbyt kuszącym pomysłem. Nie wiedziała co zrobić z tym upierdliwym już powoli spokojem. Prosiła o cokolwiek. Cokolwiek co byłoby chociaż trochę intrygujące, coś co sprawiłoby, że ten niezmącony niczym spokój wreszcie zostanie przerwany.
Było już jednak sporo po południu,a na nic się nie zapowiadało. Ludzie leniwie wlekli się po ulicach. Smoczyca próbowała nawet zacząć śledzić co ciekawsze osoby, nie przyniosło to jednak większych efektów. Żaden mijany przechodzień nie wydawał jej się na tyle zajmujący, by się za nim wlec w nieskończoność. Zrezygnowana westchnęła i nadęła policzki wykrzywiając twarz w niezadowoleniu. Poprawiła swój kapelusik, zapięła guziki płaszcza, popatrzyła na zachmurzone niebo. Nie wiedziała co ze sobą zrobić. Wreszcie, z braku pomysłów skierowała się do znajdującej się niedaleko cukierni. Viellene znała wszystkie cukiernie i sklepy ze słodyczami w mieście, przy czym właściciele i sprzedawcy w większości przypadków znali także ją (włącznie z niezwykle długą listą jej ulubionych słodyczy, ciast, ciastek i słodkich bułek).
Powłóczystym krokiem szła chodnikiem, rozglądając się bez entuzjazmu wokoło, mimo że nie liczyła na nic interesującego. Skręciła w mniejszą uliczkę przy której mieściła się cukiernia. Zaraz po przekroczeniu progu poczuła słodki zapach wypieków. Uśmiechnęła się i przywitała z dobrze znanym jej właścicielem. Popatrzyła chciwie na wszystkie smakołyki. Po chwili wyszła z torebką pełną kawowych bez. Wepchnęła sobie jedną do ust i popatrzyła na słodycze rozmarzonym wzrokiem. Jeśli coś miało pomóc na jej okropny humor to zdecydowanie był to cukier. Dużo cukru. Bardzo dużo cukru. Wielu pewnie zdziwiłoby się w jakich ilościach tak mała istotka była w stanie pochłonąć tyle słodyczy w tak krótkim czasie. Viellene, zupełnie się tym jednak nie przejmując, wzięła do ust kolejną bezę, po czym z niechęcią popatrzyła na przechodniów.
- Patrząc na nich chce mi się rzygać...- mruknęła niezadowolona, dając ujście swojej frustracji.
- No cóż...- odezwał się ktoś za jej plecami.
Zaciekawiona odwróciła się w stronę, z której ów głos dochodził, podczas gdy osoba, która stała za nią kontynuowała swoją wypowiedź.

<Ktokolwiek?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz