Trudno było znaleźć porę kiedy w pobliżu nie kręcili się ludzie. Na szczęście tego dnia w rynku odbywał się jakiś festiwal, i małe uliczki opustoszały. Nie można nie wspomnieć o tym, że zbliżała się zima, już we wrześniu zaczęły się przymrozki, a teraz temperatury nie wzrastały powyżej dziesięciu stopni w ciągu dnia. Efektem tego było znaczne przerzedzenie tłumu. Z resztą, kto przechadzałby się po zimnym rynku, kiedy może grzać się w domu? Calipso obiecała sobie, że do grudnia wygrzebie się z tego bagna. Gdzieś się zarejestruje, pójdzie do szkoły, znajdzie pracę wynajmie mieszkanie... to wszystko wydawało jej się być tak nieosiągalne, że chciała poddać się na samą myśl o tym co ją czeka. Zupełnie nie zastanawiała się nad tym, kiedy uciekała z laboratorium. Działała wtedy pod wpływem impulsu i namów córki naukowca. Nie zdawała sobie sprawy z tego, że mężczyzna ją wykorzystuje, dowiedziała się tego tylko dzięki dziewczynie. Można powiedzieć, że za nią tęskniła. Tamta zawsze potrafiła załatwić coś do jedzenia, była świetną złodziejką. Mówiła coś o tym, że to tylko dzięki eksperymentom, jednak Calipso puszczała jej długie wywody mimo uszu. Kiedy się rozdzieliły musiała zacząć sobie dawać radę bez niczyjej pomocy. Swoje potrzeby zaspakajała głównie rybami, na które polowała w głównej rzece w Mieście. Nie chciała kraść jedzenia, a rzucanie uroków na mieszkających tutaj ludzi wydawało jej się być okrutne. Nie chciała wykorzystywać swoich umiejętności przeciwko istotom, które nie mają w stosunku do niej złych intencji.
Rozejrzała się dookoła i szybko przebiegła przez ulicę. Po chwili znalazła się na moście. Znała go już jak własny dom, od około miesiąca bywała tutaj regularnie. Wiedziała dokładnie, w którym miejscu skręcić, aby znaleźć się na małych schodkach prowadzących nad brzeg. Pośpiesznie zbiegła po nich, jednocześnie uważając, aby się nie poślizgnąć. Kiedy znalazła się na dole poczuła delikatny zapach mokrego piasku. Chłodny wiatr uderzył ją prosto w twarz. Szybko zrzuciła z siebie koc i brudne ubrania. Z kieszeni wytartych dresów wyjęła kawałek szarego mydła i zabrała się za pranie. Nie powinna przywiązywać uwagi do tak nieistotnych, przynajmniej w swojej sytuacji, szczegółów. Wcierała w materiał mydło, po czym wypłukiwała je. Mokre ciuchy położyła na plaży, a sama wróciła z powrotem do leniwie płynącej rzeki. Umyła się resztą pozostałego po praniu mydła, po czym postanowiła wreszcie się przemienić. Wskoczyła do wody, czekając aż nogi zmienią się w ogon, jednak w przerażeniem zauważyła, że nic takiego nie następuje. Jeszcze kilka razy zanurkowała coraz bardziej przejmując się tym, że naukowiec mógł się pomylić, i w wyniku błędu odebrać jej możliwość przemiany. Przypomniała sobie jednak, o tym jak wspominał, że ani ona, ani jej siostry nie powinny się przemieniać za często, gdyż pochłania to za dużo energii. Może była zbyt wycieńczona, aby na powrót stać się syreną? Zaczęła drżeć z zimna. Powinna już wyjść z wody, nie mogła zachorować.
- Co pani tam robi?!- Z zadumy wyrwał ją krzyk nieznajomej osoby. Podskoczyła z zaskoczenia.
Stała w rzece,woda sięgała jej do pasa. Zasłoniła się, mimo tego, że była prawie pewna, iż osoba stojąca na brzegu nie będzie w stanie dostrzec jej nagości, po czym odwróciła się w stronę, z której dobiegał obcy głos.
<Ktoś?>
Rozejrzała się dookoła i szybko przebiegła przez ulicę. Po chwili znalazła się na moście. Znała go już jak własny dom, od około miesiąca bywała tutaj regularnie. Wiedziała dokładnie, w którym miejscu skręcić, aby znaleźć się na małych schodkach prowadzących nad brzeg. Pośpiesznie zbiegła po nich, jednocześnie uważając, aby się nie poślizgnąć. Kiedy znalazła się na dole poczuła delikatny zapach mokrego piasku. Chłodny wiatr uderzył ją prosto w twarz. Szybko zrzuciła z siebie koc i brudne ubrania. Z kieszeni wytartych dresów wyjęła kawałek szarego mydła i zabrała się za pranie. Nie powinna przywiązywać uwagi do tak nieistotnych, przynajmniej w swojej sytuacji, szczegółów. Wcierała w materiał mydło, po czym wypłukiwała je. Mokre ciuchy położyła na plaży, a sama wróciła z powrotem do leniwie płynącej rzeki. Umyła się resztą pozostałego po praniu mydła, po czym postanowiła wreszcie się przemienić. Wskoczyła do wody, czekając aż nogi zmienią się w ogon, jednak w przerażeniem zauważyła, że nic takiego nie następuje. Jeszcze kilka razy zanurkowała coraz bardziej przejmując się tym, że naukowiec mógł się pomylić, i w wyniku błędu odebrać jej możliwość przemiany. Przypomniała sobie jednak, o tym jak wspominał, że ani ona, ani jej siostry nie powinny się przemieniać za często, gdyż pochłania to za dużo energii. Może była zbyt wycieńczona, aby na powrót stać się syreną? Zaczęła drżeć z zimna. Powinna już wyjść z wody, nie mogła zachorować.
- Co pani tam robi?!- Z zadumy wyrwał ją krzyk nieznajomej osoby. Podskoczyła z zaskoczenia.
Stała w rzece,woda sięgała jej do pasa. Zasłoniła się, mimo tego, że była prawie pewna, iż osoba stojąca na brzegu nie będzie w stanie dostrzec jej nagości, po czym odwróciła się w stronę, z której dobiegał obcy głos.
<Ktoś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz