Nadszedł więc w końcu taki dzień, gdy kolejny raz przegraliśmy z wrogą ekipą. Została nasza czwórka: ja, Will, Seion oraz Merry.
- Chyba doskonale wiemy... - powiedziała Merry zajadając kurczaka - ..kto tym razem pójdzie na ruszt.. - posłała uśmiech Williamowi - ..szczerze powiedziawszy czekałam na to.
- Chyba sobie żartujesz. - chłopak uśmiechnął się triumfalnie - To twoja kolej. Nikt cię tutaj nie lubi, wszyscy zagłosujemy przeciwko tobie. No nie, Phatuś? - spojrzał na mnie z pewnym siebie uśmiechem, a ja kiwnąłem głową. Nie miałem nic przeciwko Merry. Gdybyśmy się spotkali w innych okolicznościach.
- Widzę, że nastroje bojowe. - Bezimienny uśmiechnął się siedząc przy tym samym stole i przysłuchując się kłótni - Ktoś zginąć musi. Załatwiacie to szybko czy nadal się kłócicie?
- Załatwmy to szybko! - Will wydawał się być w bardzo dobrym humorze - Głosujmy! Jestem za tym, żeby ubić Merry! - wskazał na burzę kolorowych włosów.
- A ja za tym, żeby to William zdechł wreszcie! - napuszyła się.
- Merry. - powiedziałem po prostu.
- William. - odrzekła Seion.
Spojrzeliśmy na nią zdziwieni. Seion miała to do siebie, że bardzo rzadko w ogóle zabierała głos. Byliśmy w zasadzie przekonani, że tym razem też się powstrzyma. Merry uśmiechnęła się triumfalnie.
- Wygląda na to, że remi.. - zaczął speszony Will, ale Bezimienny szybko mu przerwał.
- William. - powiedział z uśmiechem - Dzisiaj to ty jesteś naszym gościem honorowym.
- C-co? - spytał zdezorientowany - Ale przecież jest remis!
- Nie. Ty i Phan wybraliście Merry, Merry, Seion i ja - Ciebie. - uśmiechnął się szeroko.
- Jakim prawem ty nagle masz prawo głosu? - zmarszczyłem czoło zdenerwowany. Co jak co, ale właśnie sprawa przybrała niekorzystny dla nas obrót.
- Ponieważ tak. Inaczej byście tego nie rozstrzygnęli. Zawsze zabieram głos w patowych sytuacjach, Phatusiu. Merry? - spojrzał na podnieconą dziewczynę - Zwiąż go.
<William?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz