Dziewczyna wyglądała naprawdę mizernie.
- Chodź do mojego pokoju, tam cię opatrzę.- Wskazałem ręką na długi korytarz,który prowadził do mojej sypialni. Merry ruszyła powoli za mną.
-Te rany to raczej nic poważnego...- Próbowała się chyba wymigać, ale ja uparcie szedłem przed siebie. Dotarliśmy do mojego pokoju, gdzie Merry usiadła na krześle, a ja stanąłem przed nią.
-Od czego mam zacząć? - Spojrzałem znacząco na jej ramiona.
-Może od ud? Przez to, że twoja siostra wylała na mnie "niechcący" zupę, jestem tam trochę poparzona. - Zerknęła na brzydkie ślady po oparzeniach widniejące na gołych udach.
-No dobra. Wydają się być niezbyt poważne, więc spróbuje je trochę podleczyć magią, a potem założę opatrunek. - Spojrzałem na Merry, która kiwnęła głową na znak, że się zgadza. Stefan kręcił się po pokoju i głośno miauczał. Dziwne. Wziąłem się do roboty.
-Cure!- Przyłożyłem dłonie do poparzeń i magia zrekonstruowała niewielką część poparzonej skóry. Spróbowałem jeszcze raz. Mimo to efekt był kiepski. Uda wyglądały odrobinę lepiej niż wcześniej, jednak nadal daleko im było do zdrowia. Spod łóżka wyciągnąłem apteczkę, która zadziwiająco często przydawała mi się podczas moich ćwiczeń. Merry spojrzała na mnie zdziwiona.
-Trzymasz apteczkę pod łóżkiem?- Jej brew powędrowała ku górze.
-Noo... Taak. Czasami zdarzył mi się jakiś malutki wypadek przy ćwiczeniach zaklęć.- Grzebałem w zawartości pojemnika, w poszukiwaniu jałowego opatrunku i żelu chłodzącego na oparzenia. - Ale wiesz, to było dawno, kiedy dopiero zaczynałem.
-Rozumiem, że teraz już ci się to nie zdarza? - Dziewczyna się uśmiechnęła.
-Oczywiście, że nie. - No może raz na miesiąc, do tego nie mam zamiaru się przyznać.
-Tak, jak myślałam. - Widać,że Merry umie docenić moją moc, chociaż przy tej pochwale, jakoś dziwnie się uśmiechała. Nieważne. Zacząłem opatrywać oparzenia. Moja koleżanka cicho syknęła, przy zetknięciu się materiału z uszkodzoną skórą. Gdy skończyłem odchyliłem się, żeby zobaczyć efekt końcowy. Nie wyszło źle. W zakładaniu opatrunków jestem mistrzem. Nagle Stefan głośno syknął i w chwilę później zdążyłem zauważyć jak ruda kula leci w moim kierunku. Poczułem kocie pazury na twarzy. Z tyłu usłyszałem skrzek papugi. Oho, kot Opal, znaczy teraz papuga Opal, wpadł przez okno. Stefek strasznie go nie lubił, bo jeszcze kiedy był papugą, a Opal kotem ten drugi mu dokuczał i ciągle go ścigał. Poczułem, że tyłu mojej głowy uczepiła się głośno hałasująca papuga. Przez masowy atak zwierzaków na moją osobę straciłem równowagę i padłem jak długi na podłogę. Usłyszałem śmiech Merry.
-Z czego się śmiejesz? To nie jest śmieszne, to zamach na moją osobę. - Odparłem nadal leżąc na podłodze z zamkniętymi oczami. Cała twarz mnie szczypała od pazurów Stefana.
-Ale wiesz, jak to śmiesznie wygląda z mojej perspektywy? - Poczułem, że dziewczyna stoi nade mną. Otworzyłem jedno oko. Miała wyciągniętą dłoń. Złapałem ją. Podciągnęła mnie do góry.
-Ależ ty ciężki Amadeuszu... Przejdź no, na jakąś dietę. - Spojrzała na mnie krytycznie, ale zaraz się uśmiechnęła. Moje spojrzenie padło na jej brzuch, na którym widniała wielka, czarna powierzchnia praktycznie zwęglonej skóry.
-Merry! Co ona ci zrobiła...- Wyszeptałem, wpatrując się przerażony w odsłonięty bok dziewczyny.
[Merry?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz