Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

9 grudnia 2015

Od Eleny cd. Isabelle

Jace umierał. Nie fizycznie. On umierał od środka. Pogodzony z życiem, a raczej jego brakiem, kiwał się na krześle w miarowym tempie uderzeń zegara. Jamey patrzył na mnie, jakbym mogła oddać wiarę jego bratu. Odsunęłam krzesło i usiadłam cicho, cały czas wpatrując się w Jace'a, szukając oznak tego, że jednak jego dusza nie uleciała i nadal zakotwiczona jest w ciele. Nie zareagował.
- Jace -Chłód mojego głosu zaskoczył nawet mnie samą. Jakoś nie potrafiłam z siebie wykrzesać ciepła i łagodności dla wraka tego człowieka. Gdybym miała ostatnie dni bytowania w tym okrutnym świecie, to walczyłabym do końca. A on po prostu się poddał.
- Opowiedz mi wszystko -rozkazałam.
- Nie.
Nie tego się spodziewałam. Czy los chce mi pokazać, że robienie dobrego nie leży w mojej naturze? Bo jeśli tak to nieźle mu się to udaję.
- Słucham? -upewniłam się.
- Odp*erdol się ty s*ko, g*wno ci do tego. W*pierdalaj! -wykrzyknął.
 Jamey patrzył się na brata z niedowierzaniem.

***

- Jamey, to nie ma sensu -powtórzyłam po raz setny, gdy chłopak znowu spróbował nakłonić Jace'a do powiedzenia mi całej historii i do łagodniejszego traktowania. Wątpiłam w skuteczność jego próśb. Zainterweniowałam, kiedy Jace'owi skończyły się nowe przekleństwa i zaczął się powtarzać.
- Nie! Elena, proszę zostań -zapłakał James. Żal mi go było widzieć w takim stanie, ale nic nie potrafiłam na to poradzić.
- Jamey. Jak uda ci się przekonać tego cholernego sk*rwiela, że zamierzam mu uratować d*pę, to daj znać.
Obaj mężczyźni patrzyli na mnie z niedowierzaniem. Nie sądzili, że umiem się wyrażać.
Wyszłam z budynku. Chłodne powietrze przeniknęło cienki materiał sukienki. Żałowałam, że nie zdążyłam zabrać mojej kurtki. Pierwszą rzeczą jaką zrobiłam, było wybranie numeru Barry'ego.
- No hej...
Takiej litanii jaką mi urządził razem z Belle mogła mu pozazdrościć każda matka.

<cd. Isabelle>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz