Westchnęłam cicho.
-Jeszcze nie. Nie doszłam jeszcze do żadnej egzekucji, ale łatwiej by było gdybyś powiedziała czego szukamy.
Moja przyjaciółka potrząsnęła głową.
-Za mało jeszcze wiem. Obiecuję, że później wszystko wam opowiem. - wstała z krzesła.
-Gdzie idziesz? - spytał się Barry.
-Może Jace ogarnął już swój tyłek i jest gotowy mi wszystko powiedzieć. Za chwilę wracam.
Podeszła do ogromnych, dębowych drzwi i wyszła pośpiesznie.
-Za chwilę, akurat. - mruknął ktoś po lewej.
Zachichotałam i zamilkłam szybko.
-Zapomniałam ci powiedzieć... - zaczęłam.
Przyjaciel czarnowłosej odwrócił się.
-O czym?
Przestałam udawać zmartwioną, a na moją wpłynął uśmiech.
-Wieczorem idziemy na pokaz sztuczek magicznych!
-Super. - mężczyzna uśmiechnął się zawadiacko.- Elena będzie miała zabawę z wyśmiewania się z niego.
Wyszczerzyłam się mocniej i otworzyłam nudną książkę o historii tego miejsca.
Byle do wieczora.
Otworzyłam oczy.
W końcu, tak długo czekałam. Ale warto było.
Rozejrzałam się po ogromnej sali w której się znajdowałam.
Trzeba szybko rozeznać się w sytuacji. Prawdopodobnie jestem na jakimś badziewnym pokazie równie badziewnych sztuczek magicznych.
Pytanie drugie, jak długo tu jestem?
Hmmm...
-Ale to już długo trwa... - ziewnęłam przekonująco i zaczekałam na reakcję.
Odpowiedział mi śmiech Barry'ego.
-A ta już się znudziła. - zaśmiał się. - Siedzimy tu dopiero dziesięć minut, nawet jeszcze się nie rozkręcił. - wskazał na magika.
-Nie tylko ona jest już zmęczona tym przenudnym pokazem. - westchnęła Elena z irytacją i spojrzała na mnie.
Uśmiechnęłam się najdelikatniej jak potrafiłam. Muszę być przekonująca.
Jeśli znajomi nie rozpoznają niczego, to podstawowa osobowość nie ma szans...
<cd. Elena>