Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

7 grudnia 2016

Od Isabelle

Kiedy otworzyłam oczy, moja pierwsza myślą bylo, ze chce się obudzić. Drugą, że nie jestem już nikomu potrzebna. A resztę zagloszył ból rozlewajacy się po każdej komórce mojego ciała.
Później, kiedy odzyskałam świadomość, zaczęłam myśleć nad moim położeniem.
Początkowo pragnęłam jedynie uciec, wrócić do domu, jak każda normalna osoba. Pomijając fakt, że z pewnością do takowych nie należałam, istniała jeszcze inna kwestia. Nie miałam do czego wracać. Nie taka. Poglądy mojej rodziny na temat wszelkich nie godnych istnienia znałam doskonale. To stało się moją wymówką. Przykrywką dla powodu, który trzymał mnie laboratorium.
A była to zgubna cecha, którą ciekawość jest z pewnością.
W pewnym stopniu wiedziałam, że w normalnych okolicznościach niczego takiego bym nie zobaczyła, mimo że właśnie w tej dziedzinie chciałam się rozwijać. Może nie w tak makabryczny sposób... może na roslinach, drożdżach czy małych gryzoniach?
Za każdym razem kiedy miałam przejść coś nowego, wypytywalam o wszystko dokładnie. Mężczyzna, którego nazywano w laboratorium szalonym, dał mi notatnik, długopis i zegarek elektroniczny, prosiłam go to wręcz, chciałam zapisywać minuta po minucie, swoje odczucia, zmiany które następowały.
Pewnego razu przyszło mi do głowy, że jestem jeszcze bardziej szalona od niego lub dopadł mnie Syndrom Sztokholmski.
Moja jednak opinia ukształtowala się w inny sposób. Wiedząc, że nie mogę uzyskać akceptacji swoich rodziców, rodziny, znajomych, pragnęłam przynajmniej dowiedzieć się jak najwięcej, jak najwięcej po sobie zostawić.
Po kilku miesiącach stałam się najczęstszym obiektem badań. Wszyscy inni, a było ich wielu, patrzyli na mnie ze współczuciem. Zostałam ulubioną zabawką. Naukowiec opowiadał mi o swoich badaniach, odpowiadal na wszystkie moje pytania, zaspokojajac mój głód wiedzy.
Nie wszyscy jednak należeli do tych "udanych", a i mnie nudziło juz stanie jako eksponat.
Pewnej nocy zaplanowaliśmy ucieczkę. Mieliśmy się trzymać w grupie, chciałam pomagać, mówić co im pomoże. Ale kiedy bieglismy w panice przez las, otoczeni przez huki wystrzalow, każdy chciał tylko przetrwać.
Oddział Homonkulusow, wyborowych zabójców i porywaczy, stworzonych by nas dostarczyć nas spowrotem.
Raz udało mi się uciec. Zdążyłam jednak poznać tok myślenia naukowca. Jeśli pierwsza próba nie przyniesie skutku, nie podda się. Az w końcu, korzystając z wiedzy o naszych slabosciach, zmusi nas do powrotu.
***
Tej nocy miałam koszmary. O łowcach idealnych. Scigal mnie w nim tylko jeden Homonkulus. Bezlitosny, nie miałam z nim szans.
Obudziłam się z potem na czole. Wilki, które poczęstowalam wcześniej moim posiłkiem, widocznie juz odeszły.
Cos drzalo w krzakach, niewidoczne mimo rozpalonego ogniska.
-H-halo? - zapytałam, starając się by głos mi nie drzal.
-Jesteś Isabelle? - postać która wyłoniła się z krzaków nawet  na mnie spojrzała - Szukalam Cię. - odpowiedziala sobie i runela jak długa na mój koc, przewrociwszy się wcześniej o jakiś korzeń wystający z ziemi.

<Lucie?  Zostawiam Cię w takiej pięknej sytuacji tutaj i sr za ten dramatyzm :")>